W trakcie wielomiesięcznego pobytu w drodze, podróżowanie można sprowadzić do formy poszukiwania nowego miejsca na nocleg. Z tej perspektywy, wszelkiej maści hotele stają się celem numer jeden z listy priorytetów na szlaku. To na nich kończymy odcinek drogi poprzedniego dnia i to z tego miejsca wyruszymy dalej w nieznane. Co zatem oczywiste, w pokoju hotelowym regenerujemy siły i zastanawiamy się nad realnością wykonania planu założonego na kolejny dzień lub, w przypadku nieprzewidzianych okoliczności, nad jego korektą. Pokój hotelowy to zazwyczaj również pierwsze miejsce, gdzie po wielu godzinach zmagań z realiami podróżowania, możemy zweryfikować stan naszego ekwipunku. A w drodze, to właśnie on narażony jest na największe obciążenia i niedogodności.
Przed wyjazdem, warto zatem poświęcić kwestii noclegów nieco więcej czasu. Nie chodzi o szukanie tej najlepszej ceny lub lokalizacji. To sprawa drugorzędna. Najważniejsze są regeneracja organizmu, możliwość odpowiedniego wypoczynku przed kolejnym dniem wyprawy oraz miejsce na zebranie myśli. Przy długiej podróży i przebywaniu w ciągłym ruchu, to ich brakuje nam najsilniej.
Wybierając się do Bangladeszu należy mieć świadomość, że podróżowanie po jego terytorium zwiąże nas ze światem hotelowym o wiele silniej, niż ma to miejsce, w nie tak odległych krajach Azji południowo-wschodniej. Społeczności internetowe, poza Dhaką i Cottogramem (dawny Czitagong), są tutaj mniej rozwinięte, a nocleg w namiocie wątpliwie przyjemny. Dworce kolejowe bądź autobusowe już po niecałej godzinie są w stanie obudzić w nas i wywlec na zewnątrz, dotychczas głęboko uśpione i wstrzymywane, najgorsze z najgorszych, ludzkie instynkty.
W Bangladeszu wydamy na noclegi zdecydowanie więcej niż w sąsiedniej Mjanmie. Z Laosem, Tajlandią, Kambodżą czy Wietnamem nie można w ogóle tej kwestii porównywać, gdyż stosunek jakości do ceny wypada we wspomnianych krajach znacznie lepiej. Z powodu nieprzewidywalności tutejszych hoteli, nasze przyzwyczajenia i cierpliwość zostaną poddane nieustannym przeciążeniom, a o wspomnianych we wstępie regeneracji, wypoczynku i wyciszeniu możemy zapomnieć.
W pokojach hotelowych najniższej klasy, spodziewajmy się wszystkiego, od dziur w ścianach lub podłodze, przez brudne ręczniki i pościel, a kończąc na insektach, drobnych ssakach, płazach, gadach i przedstawicielach z rodziny pajęczaków. Te ekstremalne warunki otrzymujemy jednak za bardzo niewielką, nawet na nasze polskie warunki, opłatą, która zamyka się w trzech – pięciu dolarach amerykańskich.
Co zrobić z pupilem w trakcie wakacyjnego wyjazdu?
Największym zaskoczeniem są jednak pokoje, o rzekomo wyższym standardzie, których cena często stanowi wielokrotność cen pokojów o podobnych warunkach w innych krajach azjatyckich, a sam standard, niestety, pozostawia wiele do życzenia. Wysoka cena, a mówimy o koszcie trzydziestu – czterdziestu dolarów amerykańskich, przekłada się jedynie na powierzchnię pokoju oraz wielkość łóżka lub łóżek. Pojęcie czystości, obsługi i wyposażenia na jakimkolwiek poziomie jest interpretowane przez menadżerów obiektów w sposób dowolny.
Pod tym względem Bangladesz to turystyczne wyzwanie. Nie mniej jednak, warto znaleźć się tutaj choćby dla sprawdzenia własnej cierpliwości i odporności na błędy w sektorze hotelarskim. Jeśli uda nam się przejść nad zastanym standardem do porządku dziennego, żaden inny kraj i żadna sytuacja nie będą już dla nas zaskoczeniem. Wizyta w hotelach w Bangladeszu z pewnością nas nie zabije, lecz wzmocni. Z takim nastawieniem należy tutaj przyjechać.